wtorek, 27 maja 2014

12♥

Viv
- O, ciebie szukałem – powiedział z szerokim uśmiechem – Wracamy do domu.
- Nigdzie z tobą nie pójdę ! – krzyknęłam.
- Hola, hola – mruknął – Ja tutaj jestem ojcem.
- A ja córką. Też mam prawa – warknęłam.
- Coś mi się nie wydaję, żebyśmy się dogadali.
- Niestety, ale muszę się z tobą zgodzić.
            Tata westchnął i przejechał dłonią po swoich włosach. Naprawdę to mnie wkurzało. Pomimo jego wieku wyglądał niczym dwudziestoparolatek. Nawet tak się zachowywał.
- Doprawdy – mruknął – Jesteś jak twoja matka.
            Poczułam się, jakby dał mi z liścia. Mówił o mamie tak spokojnie.  Poczułam się, jakby mnie o to oskarżał. Miałam ochotę mu przywalić, ale co mogę zdziałać. On jest wysokim, umięśnionym mężczyzną, a ja niską, bezbronną córusią.
- Co ci się stało ? – zapytał, łapiąc mnie pod brodą i unosząc lekko głowę do góry. Przyglądał się mojej szramie na policzku.
- Nowa moda – mruknęłam i wyrwałam się mu. Westchnął zrezygnowany.
- Em… Ty pewnie jesteś Liam Payne – zwrócił nagle uwagę na Liama – Wiele o tobie słyszałem.
- Mi też miło pana poznać – odpowiedział, chcąc uścisnąć mu rękę, ale szybkim ruchem zablokowałam ten ruch.
- Uważaj, zbliżasz się na terytorium wroga – szepnęłam do Liama. Nagle usłyszałam śmiech mojego ojca.
- Moja kochana Vivienne – powiedział, targając moje włosy – zawsze taka zabawna.
- Zamknij się, ojcze.
- Oh, jak oficjalnie – odpowiedział, udając urażonego.
- Teraz to mnie wkurzyłeś – mruknęłam. Nadepnęłam mu na nogę, pokazałam język i uciekłam, jak najdalej od niego.
- Vivienne ! – usłyszałam wołanie Liama.
- Kurcze ! – krzyknął mój tata – Naprawdę upodobniła się do matki.
*
            Siedziałam w parku, nad rzeką. Wpatrywałam się uparcie w wodę. Byłam wkurzona, a musiałam się uspokoić, żeby pójść do Kate.
- Viv – powiedział zmachany Liam – Wreszcie. Cię. Znalazłem.
            Nie odpowiedziałam tylko ciągle siedziałam na trawie.
- Twój ojciec jest nawet spoko – powiedział, siadając obok mnie.
- Uuu.. Fuj – jęknęłam – Nie mów przy mnie takich rzeczy.
            Liam roześmiał się głośno.
- Wyglądasz uroczo, gdy się wkurzasz – powiedział z uśmiechem.
-A co to ma do rzeczy z moim ojcem ! – warknęłam ostro, patrząc się na niego.
- Nic – odpowiedział, wciąż się uśmiechając.
- Zaczynasz mnie wkurzać – powiedziałam naburmuszona.
- Przepraszam – odparł parskając śmiechem.
- To wcale nie jest śmieszne ! – powiedziałam, mimowolnie się uśmiechając.
- Jasne, jasne – odpowiedział Liam. Wydawało mi się, że ma już inny humor, niż wtedy po bójce z Harrym. Czyżby coś się wydarzyło ? – Sądzę, że powinnaś porozmawiać ze swoim ojcem.
- Nie mamy o czym – burknęłam.
- Jesteś pewna ? Bo wydaję mi się, że masz do niego wiele pytań.
- Kurde – mruknęłam – Przestań mi czytać w myślach, wiedźmo.
- Nie potrafię, przystojniaku.
- Jestem dziewczyną, jakbyś jeszcze nie zauważył – mruknęłam do niego.
- Oj… zauważyłem to od razu.
            Spojrzałam się na niego. Wpatrywał się we mnie cały poważny. Puls mi przyśpieszył. Oblała mnie fala gorąca. Zaśmiałam się nerwowo.
- No jasne. Przecież paradowałam przed tobą na golasa.
- Vivienne – powiedział cicho Liam.
            Ciarki przeszły po całym moim ciele .  Próbowałam na niego nie patrzeć. Czułam się dziwnie, jakby coś miało się zaraz wydarzyć.
- Vivienne, proszę spójrz na mnie – powiedział cicho. Nadal bałam się na niego spojrzeć – Chcę ci powiedzieć coś ważnego.
            Pomału zwróciłam z powrotem na niego wzrok. Uśmiechnął się do mnie promiennie. Ujął  mój podbródek i zbliżył lekko swoje wargi do moich.
- Szkoda, że to nie ja pocałowałem cię pierwszy – szepnął i pocałował mnie.
            Ten pocałunek był o 100% inny niż z tamtym zboczeńcem. Liam całował mnie namiętnie, jakby chciał nacieszyć się każdym dotykiem.  Czułam się niesamowicie w jego objęciach. Zatopiłam się w jego ustach. Umysł przestał pracować, teraz działało tylko serce. Przylgnęłam do Liam’a i dałam ponieść się emocją. Objęłam rękami jego szyję, a on moją talię. Leżeliśmy na trawię, mocno ze sobą splątani. Ugryzłam lekko jego wargę i chciałam na chwilę się oderwać, ale Liam nie dał za wygraną. Wpoił swoje usta jeszcze mocniej, nie pozwalając mi przestać. I podobało mi się to. Chciałam, żeby trwało to dłużej, ale mózg z powrotem przejął dowodzenie i szybko oderwałam się od niego. Oddychałam ciężko. Leżałam na trawie, a Liam nade mną, podpierając się rękami. Wpatrywałam się w niego. On również ciężko oddychał.
- Kurwa ! – zaklęłam, a Liam spojrzał się na mnie zdziwiony. Szybko wyślizgnęłam się z jego objęć i oddaliłam kawałek.
- Vivienne, czy coś..
- Co ty odwalasz ?! – krzyknęłam. Zbiłam go z tropu i dopiero po chwili był w stanie odpowiedzieć.
- No, całuję cię.
- Zgłupiałeś ?!
- Co ? – zapytał, jakby nie rozumiał.
- Czemu mnie całujesz ?!
- Viv, słuchaj, ja…
- Jak mogłeś to zrobić ! Przecież kochasz Kate ! – rzuciłam oskarżycielsko.
- To nie jest tak…
- Okłamałeś mnie ? – zapytałam, przestając już krzyczeć.
- Nie, ja…
- Więc bawisz się nami obiema ?
- Słuchaj, to…
- Jesteś świnią ! – krzyknęłam.
- Viv, daj mi coś..
- A ja tak ci ufałam – mruknęłam, a po policzkach spływały mi łzy.
            Liam szybkim ruchem znalazł się koło mnie. Objął dłońmi moją twarz i kciukiem ścierał łzy.
- Daj mi coś powiedzieć – nic nie powiedziałam, tylko wpatrywałam się w niego – To wszystko nie jest tak, jak myślisz. Na początku, owszem, kochałem się w Kate, ale po czasie spędzonym z tobą zaczęło się coś dziać. Zabierałaś coraz to większy kawałek mojego serca, aż w końcu zajęłaś je całe – oparł swoje czoło o moje i westchnął – Kocham cię, Vievienne. Kocham, jak diabli.  Więc proszę nie odrzucaj mnie tak szybko.
            Zamarliśmy tak w milczeniu. Nie wiedziałam co robić. Po moich policzkach spływały strumieniami łzy.  Miałam ochotę rzucić się na Liama i wykrzyczeć, że też go kocham, ale nie potrafiłam. Nie po tym wszystkim…   Zamachnęłam się i z całej siły dałam mu z liścia.  Złapał się za obolałe miejsce i spojrzał na mnie zdziwiony.
- Ufałam ci najbardziej, bo ciągle wierzyłam, że twoja miłość do Kate jest najsilniejsza ! – krzyknęłam – A teraz dowiaduję się, że jednak zmieniasz obiekty swoich uczuć, jak tylko chcesz !
- Viv..
- Zostaw mnie w spokoju – warknęłam i ruszyłam biegiem, jak najdalej od niego.
*
Harry
            Siedzieliśmy wszyscy w milczeniu, w pokoju Kate. Nie mogłem uwierzyć, że teraz nagle jej życie jest zagrożone. Czułem, jakby to ze mnie uchodziło życie. Z każdym oddechem coraz bliżej końca…
            Nagle Louis zaczął się śmiać.
- Z czego się śmiejesz, głupku ? – warknąłem.
- Ej ! – zaprotestowała Diana – Trochę szacunku do mojego chłopaka – podeszła do niego i powiedziała – Z czego się śmiejesz, idioto ?
- Przypomniało mi się coś – zaczął – Pamiętasz, jak powiedziałaś Harry’emu, że jest zboczony ?
- Aa..  tak – odparła po chwili zastanowienia – Potem się kłóciliśmy, bo on mówił, że nie.
- Yhym – zaśmiał się cicho – W końcu powiedziałaś mu „Wal się”.
- A on na to „ Gdzie ? U mnie czy u ciebie ?” – odpowiedziała, kręcąc głową – Normalnie co za człowiek…
- A pamiętasz, co potem powiedziała Kate ?
- Że chciała właśnie powiedzieć to samo – dopowiedziała Paulina z uśmiechem – To sprawia, Harry – zwróciła się do mnie – Że niesamowicie do siebie pasujecie.
            Nie odpowiedziałem tylko nadal wpatrywałem się w Kate. Trzymałem ją za rękę, chcąc wiedzieć, że ciągle żyje. Reszta z powrotem zamilkła. Chcieli mnie podnieść na duchu ? W takiej sytuacji to nie wydaje się najlepsze rozwiązanie…
- Możecie na chwilę zostawić nas samych ? – zapytałem cicho.
   
         Wszyscy się zgodzili i po paru minutach już sala opustoszała. Zbliżyłem się jeszcze bliżej Kate, ciągle trzymając ją za rękę. Łzy zaczęły mi spływać po policzku.
- Kate… - szepnąłem – wróć do mnie.
            Żadnej reakcji.  Zakłuło mnie w sercu.
- Kate, proszę – jęczałem błagalnie.
            Po paru minutach już się rozkleiłem. Ukląkłem przy łóżku i przytulałem jej dłoń do policzka.
- Wybacz mi, proszę – szlochałem – Wiem, że jestem dupkiem, który zakochał się w idealnej dziewczynie. Nie powinienem. Psuję ci całe życie.  Jestem jak piąte koło u wozu. Kate, proszę obudź się. Przestanę już cię nękać.
            Nic. Zero. Non. Pocałowałem lekko wierzch jej dłoni.
- Kocham cię, wiesz ? Bez ciebie życie nie ma sensu. Jesteś moim światłem, moją nadzieją. Jesteś moją miłością – zamilkłem na chwilę – Jeżeli to ci sprawi przyjemność to… - przełknąłem ciężko ślinę -  Jeżeli się obudzisz to zostawię cię w spokoju. Już nigdy więcej się do ciebie nie zbliżę. Nie będę więcej niszczyć ci życia.
            Znów nic. Myślałem, że jak będę do niej mówił, to wreszcie otworzy oczy.  Dzisiaj jest wielki dzień. Powinna się obudzić. Westchnąłem głośno.
- Wszystkiego najlepszego – mruknąłem do niej. Wspaniałe urodziny. Hurra.
            Wstałem z klęczek i nagle coś poczułem, jakby lekkie drgnienie jej dłoni. Zatrzymałem się i czekałem na powtórkę. Nic.
- Wychodzę – mruknąłem do siebie. Miałem tego dość. Coraz więcej zmartwień. Pójdę się upić. Najlepsze rozwiązanie.
            Nagle znów to poczułem. Tylko tym razem mocniejszy uścisk.
- Kate – szepnąłem.  Zauważyłem, że jej gałki oczne mocno się ruszają.
            Budzi się. Wreszcie wraca do mnie… Nie. Nie może.  To nie dla mnie.  To początek powrotu, ale koniec mnie.
Szybkim ruchem wyszedłem z pokoju. Tuż przed drzwiami stała zdyszana Vivienne. Reszta szybko podeszła, gdy mnie zauważyła.
- I jak ? – zapytał Lou.
- Budzi się – szepnąłem.
- Co? – zapytała Viv.
- Chyba się budzi – powiedziałem głośniej, a cała reszta wbiegła do pokoju.
            Moją uwagę przykuł Liam, który wpatrywał się we mnie z niedowierzeniem.  Był zdyszany, tak jak Viv. Podszedłem do niego.
- Musisz mi pomóc – szepnąłem błagalnie, a on tylko ze zrozumieniem pokiwał głową.
                *
Viv
            Nie mogłam uwierzyć. Obudziła się. Teraz ja siedziałam na korytarzu i czekałam, aż lekarze skończą ją badać. Wróciła do mnie. Wreszcie usłyszę jej głos.  Ktoś usiadł koło mnie.
- Zawszę wierzyłem w Kate – mruknął mój ojciec – To naprawdę silna dziewczyna.
            Uśmiechnęłam się lekko, ale nic nie odpowiedziałam.
- Viv – zaczął. Pierwszy raz słyszałam u niego taki poważny ton – Wybacz mi.  Przepraszam, że nie jestem ojcem, jakiego byś chciała mieć. Naprawdę się staram. Nadal próbuję pozbierać się po  śmierci twojej matki. 
- Tato…
- Jeszcze nie skończyłem – szybko mi przerwał – Pragnę byś miała wszystkiego pod dostatkiem, dlatego tyle pracuję. Może trochę przesadziłem. Nie chciałem byś czuła się zaniedbana.
- Tato..
- Czekaj. Chciałbym odbudować naszą więź ojciec- córka. Jesteś moim małym oczkiem w głowie, Viv,  strasznie przypominasz mi matkę. Tak się cieszę, że cię mam.
- Tato…
- Co ?
            Spojrzałam się na niego wzruszona. Pierwszy raz usłyszałam do niego tyle ważnych słów. Pierwszy raz użył mojego zdrobnionego imienia. Wtuliłam się w niego mocno.
- Kocham cię, tato.
            Zesztywniał na chwilę, po czym objął mnie.
- Też cię kocham, córuś.
            Siedzieliśmy tak paręnaście minut. Wreszcie czułam spokój w sercu.
- Viv – usłyszałam nagle głos Liama, jednak nie ominie mnie ta rozmowa.
- To ja was może zostawię – powiedział, prędko mój ojciec i zaczął się ulatniać.
- Tato ! – krzyknęłam jeszcze, kiedy się odwrócił powiedziałam z uśmiechem – Wracajmy do domu.
            Pokiwał z radością głową i uniósł dwa kciuki w górę, po czym odszedł.
- Viv – powtórzył Liam, więc spojrzałam się na niego.
- Nie ma ci nic do powiedzenia – bąknęłam.
            Zraniłam go tym, ale po prostu musiałam coś zrobić. Nie mogę mu wyznać, co czuję, bo potem nie odpuści mnie sobie tak łatwo.
- Viv. Kocham cię – powiedział prędko – Wiem, że ty też mnie kochasz. Więc w czym problem ?
- Nie kocham cię – powiedziałam szybko – Po prostu bardzo cię szanowałam. Nie jestem typem
dziewczyny, która szybko się zakochuje w zwykłym facecie.
- Zwykłym ? – zapytał zdziwiony.
- Wybacz. Musze już wracać do taty. Żegnaj. – próbowałam ukryć emocje i powstrzymać płacz – Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
            Szybko się odwróciłam i pobiegłam do samochodu. Słyszałam jeszcze, jak  Liam mnie woła, ale nie mogłam zawrócić. Zauważyłby moje łzy… Tata od razu zawiózł mnie do domu. Zostawiłam wszystkie rzeczy, a na sobie miałam jeszcze bluzę Liama…
            Parę dni później dowiedziałam się, że aresztowano Rydera, a tym, który to załatwił był mój ojciec, który wynajął najlepszych speców od tego typu problemów.  Po paru tygodniach Kate wróciła już do domu, codziennie do mnie dzwoniła. Wiedziałam, że wie o całej sytuacji z Liamem, ale wspaniałomyślnie o tym nie wspominała, tak jak ja o Harrym, który wyjechał i  wydał swój pierwszy własny singiel „Don’t Let Me Go”, który szybko stał się hitem.


“I promise one day that I'll bring you back a star
I caught one and it burned a hole in my hand oh
Seems like these days I watch you from afar
Just trying to make you understand

I'll keep my eyes wide open yeah”
________________________________________________
I tak kończy się druga część :)
Co o niej sądzicie?
Mam nadzieję, że spełniłam wasze oczekiwania.

Już niedługo pojawi się 3 część! 
Story Of My Life
ale najpierw...
ZWIASTUN! :)
Pojawi się w połowie czerwca, wraz z pierwszym rozdziałem :)
Mam nadzieję, że wytrzymacie do tego czasu :D

Liczę na Wasze komentarze! :)
BUZIAKI xX

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

11♥

Przybyłam z kolejnym rozdziałem! :)
Mam nadzieję, że spełni Wasze oczekiwania.
Rozdziały są dodawane rzadko, ponieważ jest dużo wyświetleń, ale mało ZNAKÓW ŻYCIA.
Czy mogę liczyć na pozostawienie po sobie komentarza? 
To naprawdę motywuje, a dużo czasu nie zabiera. Proszę, bo nie wiem czy opłaca się to dalej pisać :)
MIŁEGO CZYTANIA ♥

Viv
            Siedziałam skulona na kanapie. Czułam się, jak te wszystkie bohaterki anime. Zawsze ktoś im kradnie pierwszy pocałunek. O zgrozo. Jeszcze nagle dowiem się, że się w kimś zakochałam…
            Zrobiło mi się gorąco. Puls mi przyśpieszył. Złapałam się za głowę. Co się z tobą dzieje, Vivienne ?!
- Wszystko w porządku  ? – zapytał zmartwiony Niall.
- Jasne – odpowiedziałam z uśmiechem – Tylko rozmyślałam.
- O czym ? – zapytał zaciekawiony. Usiadł obok mnie na kanapie.
            Zamilkłam. Może Niall będzie w stanie mi jakoś pomóc…
- Jak to jest się zakochać ? – zapytałam prosto z mostu – Jakie to uczucie ?
- No wiesz… - wyglądał na zbitego z tropu – Nie jestem od tego ekspertem, inni coś więcej wiedzą, ale wydaję mi się, że to po prostu wiesz.
- W sensie ? – dopytywałam się. Niall uśmiechnął się dziwnie i przeczesał dłonią włosy. Miałam nadzieję, że nie sprawiam mu tymi pytaniami kłopotu.
- Wiesz… pewnie uwielbiasz  przebywać z tą osobą. Czujesz się przy niej bezpiecznie i dobrze. Możesz mieć nawet z tą osobą jakieś sprośne fantazje albo …
- Rozumiem – powiedziałam i zastanowiłam się chwilę.
            Wszystko co mówił miało jakiś sens, tylko czy tego wszystkiego doświadczyłam ? Większość tak, ale te sprośne fantazje…  Vivienne nie myśl o tym !
Niall wpatrywał się we mnie zdziwiony.
- Viv, zakochałaś się ? – zapytał niepewnie.
- Na to wygląda – znów się zamyśliłam – Tylko, że on woli Kate, ale wszystko w  porządku – uśmiechnęłam się do niego promiennie – Nie czuję się z tym źle. Wiem, że pasują do siebie z Kate. Ona jest idealna, a ja… no cóż z pewnością wygląda bardziej kobieco ode mnie. Mam o wiele za małe cycki – powiedziałam, spoglądając na moją klatkę piersiową – Poza tym  jestem niska, wyglądam jak dziecko, i tak też się zachowuję… - Westchnęłam – No trudno, to jeszcze nie mój czas.
- Viv… - zaczął zdezorientowany Niall.
- Dziękuję, że mi to wszystko wytłumaczyłeś. Teraz czuję się pewniej. Myślę, że pójdę pod prysznic. Na razie !
            Pobiegłam do łazienki i zostawiłam Niall’a samego z wieloma pytaniami.
*
Harry
            Kiedy się obudziłem, byłem sam w pokoju. Znów świetnie mi się spało. Bez żadnych koszmarów. Wziąłem głęboki oddech. Czułem się wyśmienicie. Kiedy już trochę się rozbudziłem zszedłem na dół do salonu. Było dość pusto, co bardzo mnie zdziwiło. Wszystko już wyglądało normalnie. Przez ostatni czas sprzątaliśmy i kupowaliśmy uszkodzone rzeczy. Mam nadzieję, że mama nie zauważy jakiejś różnicy.
            Nagle przede mną pojawił się Liam.
- O, hej. Gdzie wszyscy ? – zapytałem, ale zamiast odpowiedzi dostałem pięścią w twarz – Kurwa ! – krzyknąłem, łapiąc się za rozwalony nos, z którego już kapała krew – Co ci odwala ?!
- Pieprz się, Harry – warknął, łapiąc mnie za koszulę i przyciskając do ściany – Tak się chcesz bawić, nie ? Nie starcza ci już Kate, więc zabawiasz się z innymi. A może to mnie chcesz wkurzyć ?
- O co ci chodzi ? – zapytałem zdziwiony. Czułem w ustach smak krwi.
- Nie udawaj, że nic nie wiesz. Specjalnie rozkochujesz w sobie wszystkie dziewczyny ? – warknął i przywalił mi kolanem w brzuch. Zwinąłem się z bólu.
- Na mózg ci padło ?! – krzyknąłem na niego – Niby kogo rozkochuję ?
            Liam pociągnął mnie w górę i spojrzał prosto w moje oczy. Był poważny. Chyba naprawdę mu czymś podpadłem.
- Vivienne. Nie zaprzeczysz, prawda ? – warknął – Rozkochałeś ją w sobie.
- Co ? – odparłem zdziwiony – Nie. W życiu bym tego nie zrobił.
            Znów dostałem od niego w brzuch. Poczułem, jak wszystko podchodzi mi do gardła.
- Więc, jak mam to rozumieć ?Bawisz się wszystkimi ?
- Liam, daj spokój. To nie jest możliwe, żeby Vivienne się we mnie zakochała.
- Jesteś pewny ? – warknął i jeszcze mocniej przycisnął mnie do ściany – Bo mówiła coś innego.
- Co ? – zapytałem zbity z tropu. Nie mogłem w to uwierzyć, przecież ona nie należała do osób, które by się we mnie tak łatwo zakochały – Musiałeś coś pomylić. Mówiła ci to osobiście ?
- Nie. Powiedziała Niall’owi. Wątpię, żeby kłamał.
- Ale może coś źle zrozumiał. Może ona mówiła o tobie… - znów przywalił mi pięścią w twarz.
- Zamknij się, Styles – warknął –Miała na sobie nawet twoją bluzę. Zawsze wiedziałem, że jesteś palantem. Teraz ci nie dam za wygraną.
            Nie miałem wyboru, musiałem z nim walczyć. Problem w tym, że on już miał przewagę. Udało mi się parę razy uderzyć go w twarz.
- Liam ? Harry ? – zapytała przerażona Viv, stojąc w przejściu – Co tu się dzieje ? – podbiegła prędko do nas, była po kąpieli. Włosy miała mokre, a na sobie miała zwykłą białą bluzkę na ramiączkach i krótkie spodenki. Nie założyła stanika, co sprawiało, ze przez mokre ciało było widać co nieco. Szybko odwróciłem wzrok, mając nadzieję, że Liam tego nie zauważył. Spojrzała się na mnie i zamarła – Harry ! Musisz jechać do lekarza !
- E tam – mruknąłem, unikając jej wzroku. Poczułem jej ciepłą dłoń na policzku, a zaraz potem moja twarz znalazła się tuż przed jej. Oblała mnie fala potu. Może Liam mówił prawdę ? Ale czemu miałaby się zakochać ? Byłem okropny.
- Nie żartuj sobie ze mnie.  To naprawdę wygląda poważnie – pokręciła zawiedziona głową – Nieźle mu przyłożyłeś, Liam.
- Dzięki – mruknął, a ona uśmiechnęła się lekko.
- To nie był komplement.
            Puściła moją twarz i zwróciła się do Liam’a. Syknęła, gdy zauważyła jego twarz.
- Tym chyba dam radę się sama zająć – podeszła do niego bliżej i delikatnie dotykała jego twarzy. Z każdym dotykiem Liam krzywił się coraz bardziej.
            Nagle do salonu zszedł Niall.
- O matko ! – jęknął.
- Niall, cieszę się, że jesteś – mruknęła Viv, ciągle przyglądając się Liamowi – Musisz zabrać Harry’ego do szpitala.
- Jasne – odpowiedział zszokowany, ale chętny do pomocy.
- Co z tobą ? – zapytałem, a Liam posłał mi miażdżące spojrzenie. Viv odwróciła się do mnie i uśmiechnęła się szeroko.
- Ja zajmę się Liamem.
*
Viv
            Kazałam usiąść Liam’owi na krześle w kuchni. Wyjęłam z lodówki lód i owinęłam go w ścierkę, po czym przyłożyłam mu do siniaków na twarzy.  Wydawał się nieobecny. Siedział naburmuszony, patrząc się w przestrzeń. Nie mogłam zrozumieć, jak Liam mógł kogoś tak urządzić, wcale na takiego nie wygląda.
- O co poszło ? – zapytałam, wciąż trzymając ścierkę.
- O nic – odburknął.
- Widzę, że bardzo rozmowny jesteś – mruknęłam i mocniej przycisnęłam ścierkę do jego ran. Liam syknął z bólu i złapał jedną ręką za nią, co wyszło na to, że przytrzymywał moją dłoń.
- A ty bardzo wredna dzisiaj.
            Westchnęłam.  W ciszy zajmowałam się jego ranami. Zwichnął sobie nadgarstek, od uderzeń w Harry’ego. Miał sporo siniaków na twarzy, a nawet parę rozcięć. Po parunastu minutach znudziła mi się już ta cisza i zaczęłam sobie nucić coś cicho. Liam wiercił się niespokojnie.
- Co cię nurtuje ? – zapytałam, chcąc nawiązać jakąś rozmowę.
            Westchnął głośno i spojrzał się na mnie smutno.
- Kochasz się w Harrym ?
            Spojrzałam się na niego zaskoczona pytaniem.  Nagle wybuchłam głośnym śmiechem. Nawet upadłam na podłogę, nie mogąc już wytrzymać.
- Ale dowaliłeś – powiedziałam, próbując złapać oddech – Ja w Harrym ?! – znów wybuchłam śmiechem – Prędzej zostałabym starą panną.
- Więc ty nie… ?- zapytał zaskoczony.
- Oczywiście ! – odpowiedziałam, przybierając poważny ton- Kto by chciał takiego lamusa.
            Liam uśmiechnął się i pomógł mi wstać. Kamień spadł mi z serca. Wreszcie normalnie się zachowywał, przy mnie.
- Kate – mruknął.
            No tak. Kate chciała Harry’ego, a Liam chciał Kate.  Taki tam trójkącik.  Cieszę się tylko, że nie jestem w to wplątana. Gdyby wyszło na jaw, że czuję coś do Liam’a… No cóż. Pewnie byłabym uznana za kolejną ofiarę tego trójkącika.  Będę się cieszyć podziwianiem Liama z daleka, to mi pasuje.
- Wiem, jak ci musi być ciężko – powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy – Ale nadal wierzę, że Kate przejrzy na oczy – dodałam z uśmiechem, a on spojrzał się na mnie zdziwiony.
- Viv, ja…
- Nic nie mów.
            Liam zmilkł, a ja wzięłam się za chowanie apteczki. Zrobiłam z Liam’em, co mogłam.
- Podoba mi się ta bluzka – powiedział nagle, z uśmiechem – Częściej ją zakładaj.
            Zerknęłam na swój ubiór i spaliłam się ze wstydu. Całe cycki prześwitywały mi przez bluzkę.
*
            Po  tym jak wpadłam w furię przez moją bluzkę, Liam użyczył mi swojej bluzy, a ja poszłam się przebrać. Założyłam jakieś kwieciste legginsy i założyłam stanik. Uznałam, że na razie nie będę oddawać Liamowi bluzy i ją również założyłam. Kiedy zeszłam do salonu w nim znajdowali się już wszyscy z ponurymi minami.
- Co się stało ? – zapytałam.
- Viv – podeszła do mnie Diana – Mamy wieści ze szpitala.
- Z Kate ?  - zapytałam nagle pobudzona – Obudziła się ?- Diana spuściła wzrok. Rozejrzałam się po reszcie – Co się stało ? – dopytywałam się. Rósł we mnie niepokój – Czemu mi nikt nie odpowiada ?! – ryknęłam wściekła, a z oczu popłynęło parę kropel łez.
- Viv – odezwał się nagle Liam, podchodząc do mnie. Nie czekając na nic, wtuliłam się w niego, mocno przyciskając twarz do jego torsu.
- Co się stało ? – zapytałam przytłumionym głosem.
- Harry dzwonił – zaczął Louis. Wiedziałam już, że wreszcie się wszystkiego dowiem – Kate się pogorszyło. On z Niall’em już przy niej są. Teraz wszyscy jedziemy.
- Na co czekamy ?! – odparłam ożywiona i zaczęłam się kierować do drzwi – Jedziemy !
- Viv, musimy jeszcze…
- Jedziemy ! – warknęłam i otworzyłam drzwi.
            Stanęłam wmurowana. Przede mną stał mężczyzna z uniesioną dłonią do pukania. Był w średnim wieku. Nadal porażał swoją przystojną twarzą. Czarne włosy miał ścięte na krótką modą fryzurę, a jego ubranie było od najlepszych projektantów.
-Viv, co się stało … ? – podszedł do mnie Liam i również zatrzymał się na widok mężczyzny – Kim jes…

-Tata ? – odparłam zdziwiona.

poniedziałek, 31 marca 2014

10 ♥

Viv
- Vivienne ! – usłyszałam nagle głos wybawcy. Poczułam niesamowitą ulgę.
            Ryder odsunął się trochę ode mnie i zerknął w stronę, skąd dochodził głos.
- Kurwa ! –zaklął wkurzony, po czym uśmiechnął się do mnie – Dokończymy to innym razem, księżniczko – szybkim ruchem zbliżył usta do moich i złożył szorstki pocałunek.
            Stałam wmurowana i nie potrafiłam się ruszyć. Ryder odszedł szybkim krokiem, a ja upadłam ciężko na ziemię. Poczułam, jak bardzo się bałam. Całe moje ciało się trzęsło, nie mogłam złapać oddechu, a z oczu strumieniami leciały mi łzy.
- Viv, kto to był ? – zapytał Liam, który już trzymał mnie w ramionach – Viv ! Czy on ci coś zrobił ?!
            Spojrzałam się na niego załzawionymi oczami. Nagle wydawało mi się, że nic nie czuję, ze nic się nie wydarzyło, jakbym była zwykłą szmacianą lalką.
- Gdzie moje lody ? – zapytałam bezbarwnym głosem.
*
Harry
- Ryder ? – zapytałem zdziwiony – Kto to w ogóle jest ?
- Spotkałeś go w barze, dupku – warknął na mnie Liam.
            Skupiłem się i spróbowałem sobie coś przypomnieć. NIC. Żadne wspomnienie do mnie nie wróciło.
-Vivienne mówiła, że to on po nią zadzwonił, gdy ty schlałeś się jak świnia – powiedział oschle Liam.
- Nie wyżywaj się na mnie, dobra ? – odwarknąłem – Nie pamiętam gościa.
- To sobie przypomnij ! – krzyknął, łapiąc mnie z bluzkę i przyciskając do ściany.
- Liam – odezwała się spokojnie Paulina – Vivienne mówiła, że ten Ryder dolewał mu coś do drinków.
            Liam jeszcze mnie przytrzymywał, ale po chwili poluzował uścisk i odsunął się., Wiedziałem, że cierpi i pragnie wyżyć się na Ryderze. Też miałem ochotę przywalić temu gnojkowi. Liam usiadł zdruzgotany na kanapie i schował twarz w dłoniach.
            Wszyscy zamilkli. Przed oczami ciągle miałem obraz Liama z Vivienne na rękach. Była cała zapłakana, nawet nie potrafiła się ruszyć. Liam zniósł ją do pokoju. Pomimo tego co przeżyła, opowiedziała o wszystkim. Potem Liam z nią został dopóki nie zasnęła. Teraz siedzi z nią Diana. To nawet lepiej. Nikt nie będzie się wydzierał.
- Co robimy ? – zapytał Niall.
- Złapiemy gnojka ! – wykrzyknąłem pewnie.
- To chyba nie najlepszy pomysł – powiedziała Paulina – Może lepiej pójść na policję ?
- Policja gówno zrobi – odpowiedziałem i straciłem zapał.
            Nagle posmutniałem. Zdałem sobie sprawę, ze Kate coś by wymyśliła, gdyby tu była. Miałem dość tego czekania. Znów coś mnie tknęło. Poczucie winy. Wszyscy mówili mi, że to nie  było przeze mnie. Nie prawda. Gdybym nie wtrącał się w jej życie pewnie nadal miałaby ambitne plany na przyszłość i spotykałaby się z tym durnym skośnookim facetem. Wolałbym to niż, widzieć ją bezbronną, bez życia, w szpitalu.
- Gdyby Kate tu z  nami była pewnie by coś wymyśliła – powiedział cicho Liam.
            Spojrzałem się na niego zdziwiony. Pomyślał o tym samym, co ja. W sumie nic dziwnego, kiedyś kochał Kate, pewnie nadal coś do niej czuje. Miłość tak łatwo się nie kończy.
- Nie mówcie o niej, jak o zmarłej ! – rozległ się donośny, znienawidzony przeze mnie głos.
- Wcale tego nie robimy ! – wydarłem się.
- Słyszę co innego – warknęła Diana.

- Myślisz, że byłbym w stanie uznać, że to koniec jej życia ? Co z tego, że minęło już pół roku. Ja mogę czekać na nią latami – wszyscy umilkli, spoglądając na mnie ze wzruszeniem – Kurwa ! Chciałbym, żeby się już obudziła. – nagle się uspokoiłem – Tak mi jej brakuje – poczułem jak do oczu podchodzą mi łzy, ale nie mogłem płakać, nie przy nich.
- Przepraszam – szepnęła Diana. Zamurowało mnie. Takie słowa z jej ust ! Nie wiedziałem, że w ogóle potrafi je wymówić.
- Postanowiłem ! – odezwał się nagle Liam – Idę szukać tego sukinsyna.
            Otworzyłem szeroko oczy, ze zdziwienia. Liam naprawdę się wkurzył. Bałbym się teraz na miejscu Rydera, ale zasłużył sobie.
- Idę z tobą – powiedziałem pewnie.
            Wyszło na to, że cały zespół idzie na poszukiwania, a dziewczyny zostają z Vivienne. Miałem tylko nadzieję, że dorwę gnojka przed Liam’em, bo inaczej wątpię bym miał szansę na zemstę. Trudno jest rozmawiać z trupem.
*
Viv
            Otworzyłam nagle oczy. Mój puls był nierówny, a oddech przyśpieszony. Bałam się. Nie wiem czego, ale naprawdę byłam przerażona. Znajdowałam się w swoim pokoju. Wszędzie było ciemno. Odczekałam, aż wzrok mi się przyzwyczai. Rozejrzałam się, czy aby na pewno jestem sama. Kiedy kamień spadł mi z serca, zapaliłam lamę przy łóżku i skuliłam się na łóżku.
            Czułam się nieswojo. Jedno spotkanie, a tyle zmienia. Kiedy nie znałam mojego napastnika nie było najgorzej, ale teraz kiedy już wiem, kim jest naprawdę… Zaczynam mieć koszmary. W roli głównej – Ryder. Do samego końca mam nadzieję, że ktoś mnie wybawi. Nie ma mowy. Nie w moim śnie.
            Nagle drzwi się otworzyły, a ja z przerażenia skuliłam się jeszcze bardziej. Potem poczułam ulgę, gdy zauważyłam, że to był Liam. Zatrzymał się w drzwiach, patrząc się  na mnie zdziwiony, po czym się uśmiechnął.
- Już wstałaś ? – wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. Zauważyłam, że był po kąpieli. Miał na sobie pidżamę, a włosy były mokre – Wyspałaś się ? – zapytał, siadając na łóżku. Wpatrywałam się w niego. Pokręciłam przecząco głową.
- Miałam koszmary.
            Liam na chwilę zamilkł, po czym znów się uśmiechną i poklepał mnie przyjacielsko po głowie.
- Nie martw się. Jestem przy tobie i nie pozwolę cię skrzywdzić.
            Nagle poczułam coś dziwnego i rozpłakałam się. Zbiłam go z tropu, ale zanim zdążył coś powiedzieć przytuliłam się mocno do niego. Łzy spływały mi na jego białą koszulkę. Szlochałam, jak małe dziecko.
- Znajdę gnojka – powiedział Liam, mocno mnie przytulając – Nie pozwolę spokojnie żyć komuś, kto sprawia, że płaczesz.
            Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się lekko.
- Nie o to chodzi – powiedziałam cicho-  Nagle poczułam, że strasznie brakuje mi mamy, i że mój ojciec to dupek. Nienawidzę go.
            Liam trzymał mnie w zesztywniałych ramionach, ale zaraz się rozluźnił.
- Jestem pewny, że wcale tak nie czujesz. Kochasz swojego tatę. Tylko ci się wydaje, ze go nienawidzisz. Pamiętaj, ze on się tobą opiekuje, na swój własny sposób…
- Czyli wcale – mruknęłam.
            Nagle coś we mnie pękło. Zalała mnie dziwna fala gorąca. Nie rozumiałam tego uczucia, ale podobało mi się w objęciach Liama. Trwaliśmy tak jeszcze parę sekund, kiedy nagle zdałam sobie sprawę, że jestem w samej bieliźnie. Zawstydzona, szybko schowała się z powrotem pod kołdrę. Liam roześmiał się i położył obok mnie. Zaczął mi śpiewać, co sprawiło, że się rozluźniłam.      
“All you need is love,
all you need is love,
all you need is love, love.
Love is all you need.”
            Po moich policzkach spływały łzy. Byłam wdzięczna Liamowi, że śpiewał dla mnie coś tak ważnego.  Mamo…
- Byłbym zapomniał – odezwał się nagle Liam – Harry chcę z tobą spać. Co ty na to ?
            Przewróciłam oczami i odetchnęłam głęboko.
- Niech robi, co chce, ale ty zostań ze mną.
            Liam się roześmiał.
- To może być zabawne.
            Po paru minutach Harry przyszedł do pokoju.
- Tylko trzymaj łapy przy sobie  - ostrzegł go Liam.
            Odchrząknęłam głośno
- Oboje trzymajcie ! Jestem w samej bieliźnie !
            Wymienili między sobą znaczące spojrzenia. Nagle się przeraziłam. W co ja się wkopałam !
*
            Rano obudziłam się, śpiąc pomiędzy dwoma chłopakami. Pomimo wcześniejszych zakazów obydwoje mnie obejmowali. Nie wiem, jak to się stało, bo kiedy zasypiałam kazałam im spać na końcach łóżka. To nie byłoby najgorsze, gdyby nie fakt, że byłam w samej bieliźnie ! Ich bliskość sprawiała, że mimowolnie się czerwieniłam.  Czy to jest aby normalne ? Tak, jasne. Każda dziewczyna sypia z dwoma chłopakami naraz.
Ciekawe co by powiedziała Kate, gdyby mnie teraz widziała…
            Spróbowałam się jakoś wyślizgnąć od chłopaków, ale byli naprawdę ciężcy i mocno spali. Odetchnęłam głęboko. Dam radę.  Pomału zaczęłam wysuwać się spod objęcia Harry’ego.  Kiedy już mi się udało, nagle Liam zaczął się ruszać. Przestraszona zamarłam. Byle go nie obudzić. Jednym ruchem przyciągnął mnie do siebie, tak, że  dokładnie na nim leżałam.  Nie obudził się, nadal spał. Poczułam ulgę, ale czułam się skrępowana. Liam oddychał miarowo. Wydawał mi się zmęczony. Zerknęłam na Harry’ego… on to zawsze jest zmęczony.  Nagle moją uwagę przyciągnął z powrotem Liam. Wyglądał niesamowicie, kiedy spał.  Spodobało mi się, że wygląda na takie spokojnego. Nagle miałam ochotę zostać w tej pozycji i wpatrywać się w Liama. VIVIENNE ! Ogarnij się ! Każdy człowiek tak wygląda, gdy  śpi.  Westchnęłam i próbowałam się uwolnić. Niestety, Liam obejmował mnie dość mocno.
- Kurde ! – mruknęłam i zaczęłam się zastanawiać, jak uciec.
            Nagle wpadłam na głupi pomysł. Musiałam tylko dosięgnąć do półki. Problem w tym, że im bardziej zbliżałam się niej, tym bardziej moje piersi zbliżały się do dłoni Liama.
- Kurde !- zaklęłam znowu. Musiałam coś zrobić.  
            Musiałam spróbować. Zebrałam w sobie całą siłę i rozciągnęłam się, jak jeszcze nigdy. Złapałam z półki lamę i wsadziłam ją na moje miejsce. Westchnęłam z ulgi, kiedy już stałam koło łóżka. Liam przytulał się z lampą. To był niesamowity widok. Aż zachciało mi się śmiać. Cudem się powstrzymałam. Przeszukałam wzrokiem pokój i zauważyłam jakąś bluzę. Należała do któregoś z chłopaków. Była dość duża więc założyłam ją na siebie i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie herbaty i usiadłam w salonie na kanapie. Po paru minutach podeszły do mnie dziewczyny, dziwnie uradowane.
- Co się stało ? – zapytałam.
- Jak się czujesz ? – zapytała Diana, zbywając moje pytanie i siadając obok mnie. Zabrała mi kubek z herbatą i zaczęła się nią delektować.
- Dobrze. Co się stało ? – powtórzyłam pytanie.
            Paulina uśmiechnęła się szeroko i usiadła po mojej drugiej stronie.
- Dzwonili z przesłuchania.
- Przecież już było mówione, że się dostałaś i że rezygnujesz. Czego chcieli ?
- Tak bardzo im zaimponowałam, że za wszelką cenę chcą bym zagrała w tym spektaklu – Uśmiechnęła się, a mi aż serce podskoczyło do góry – Powiedzieli, że specjalnie dla mnie przesuną termin i, gdy tylko będę gotowa mogę zaczynać.
            Zamarłam. Żeby tak wszystko poświęcić, dla jednej aktorki. Do tego amatorki.  Paulina naprawdę musiała być w tym  dobra.
- To wspaniale ! – wykrzyknęłam nagle i uściskałam ją mocno – Tak się cieszę.
            Jeszcze chwilę pogadałyśmy, ale dziewczyny musiały już iść, czyli wtedy, gdy Diana wypiła już całą moją herbatę. Umówiły się z chłopakami na spacer.
- Idziesz z nami ? – zapytała Paulina – Muszę powiedzieć Zaynowi nowiny !
- Nie, dzięki – odpowiedziałam. Czułabym się, jak piąte koło u wozu.  One na romantycznym spacerze, a ja niedoświadczony bachor. Byłam ciekawa, jakie to uczucie się zakochać.
- Wszystko w porządku ? – zapytała Diana, widząc mój zmartwiony wyraz twarzy. Pokiwałam głową – Zaraz, zaraz… Czyżby to możliwe ? Ty nigdy nie miałaś  chłopaka ?!
            Zakryłam twarz w dłoniach.
- Proszę, nie ! – jęknęłam błagalnie.
- Czekaj – powiedziała przerażona Paulina – Czyli nigdy się nie całowałaś?
            W tym momencie coś niewyobrażalnie mocno zraniło moje serce. Wcześniej o tym nie pomyślałam.
- Czyli… - zaczęła spokojnie Diana, ale już po chwili wydarła się na cały głos – Czyli ten skurwysyn zabrał ci pierwszy pocałunek ! – zaczęła podciągać rękawy – Ja mu dam popalić, jak tylko go znajdę. Niech nie liczy na litość.
- Proszę, nie – powiedziałam, łapiąc ją za rękę. Uśmiechnęłam się do niej smutno – Wszystko w porządku. To nic nie znaczyło, więc…
- Na pewno  ?- zapytała Paulina.
- Jasne . Nie martwcie się – powiedziałam i uśmiechnęłam się promienniej – Wszystko w najlepszym porządku. Idzie już na tą randkę.
            Uśmiechnęły się promiennie  i wyszły.

Ukradł mój pocałunek. Nie mogłam wytrzymać. Wszystko we mnie buzowało. W ostateczności się rozpłakałam.
__________________________________________
Kolejny rozdział ! TA DAAAM :D
Mam nadzieję, że się podoba. 
Jak wrażenia?
Jest mi straaasznieee przykro, że tak mało osób komentuje. :c
Więc nie wiem czy mi się opłaca dalej ciągnąć tą historię...

Zmieniając temat, jak Wam się podoba szablon? :D

Czytaj i KOMENTUJ! ♥

niedziela, 9 marca 2014

9♥

Viv
            Zebraliśmy się wszyscy w salonie. Nie byłam pewna, o co do końca chodziło. Dopiero mnie obudzili, a jedyne co zauważyłam, to że chłopaki potulnie siedzą, a na środku stoi Diana z Pauliną.  Chyba sobie nagrabili. Przetarłam zaspane oczy, które wciąż mimowolnie mi się zamykały. Nagle poczułam ciepły dotyk na dłoni.
- Wszystko w porządku ? – zapytał, siadając obok mnie, Liam. Kiwnęłam głową.
- Jasne.
- Nie martw się – odezwał się nagle Louis, siedzący po mojej drugiej stronie – Załatwią to szybko. Jesteś zmęczona, a one traktują cie jak młodszą siostrę. Nie chcą, żebyś się przemęczała, zważywszy na twój stan…
- Zamknij się już, Louis – powiedziała władczo Diana, stając dokładnie na środku, przed nami.  Obok nie znajdowała się Paulina – Gadajcie, matoły, co tu się wydarzyło i co żeście zrobili z Viv.
- D. to nie tak… - zaczęłam, ale ona uciszyła mnie gestem.
- Oni mają mówić. Ty zaraz być ich broniła. Gadać -  nastąpiła cisza. Żaden z chłopaków nie zamierzał podjąć się tego zadania – Super. W takim razie Louiś, opowiedz mi wszystko. Bez wyjątku – dodała ostro.
            Louis uśmiechnął się wesoło.
- Nie wydaje mi się, żeby, miał tutaj dużo do powiedzenia. Zapytaj Liam’a albo Harry’ego. A najlepiej niech sama Vivienne ci opowie.
- Liam ! – ryknęła Diana, stając przed nim.
- Dzięki, stary – mruknął Liam do Loui’a.
- Zawsze do usług – powiedział z rozbawieniem i puścił mu oczko. Widać było, że Lou kocha Dianę. Pierwszy raz widzę chłopaka, który traktowałby jej „humorki” tak… zwyczajnie. Cieszyłam się na to. Jako jedyny z chłopaków się jej nie bał.
- Gadaj – warknęła Diana do Liam’a.
- Dużo ci nie powiem – odpowiedział – Tylko tyle, co wiem.
- Streszczaj się – mruknęła.
- Ktoś włamał się do domu i zaatakował Viv.
- A wy co ? – wybuchła, niczym poparzona – Oglądaliście widowisko i jedliście popcorn ?!
- Diana, to nie tak… - ponownie próbowałam dojść do głosu.
- Pojechaliśmy do szpitala, do Kate – kontynuował Liam – Vivienne z Harry’m spali.
- Razem ? - wydarła się Diana. Zauważyłam , że Paulina spokojnie czekała na koniec dyskusji, na kolanach Zayn’a.
- Nie wnikajmy – odparł znużony Harry i pokazał Liam’owi gestem, by kontynuował.
- Ty cholerny pedofilu ! – ryknęła, nie dając dojść do głosu Liam’owi – Ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie właził do łóżek dziewczyn ?! Do tego z Vivienne ?! Nagrabiłeś sobie u mnie – powiedziała ostro, wskazując zawzięcie w niego palcem.
- Spokojnie, kochanie – zareagował szybko Louis, podchodząc do niej – też wiele razy mu to tłumaczyłem, ale tym razem na pewno musiał mieć powód, by to zrobić, prawda ? – Louis nagle zwrócił się do Harry’ego, który piorunował wzrokiem tą dwójkę.
            Zastanawiałam się, czy Harry przyzna się do swoich koszmarów, do tego czasu nikt chyba nie wiedział…
- Nie muszę ci się tłumaczyć -  burknął.
            Diana wzburzona rzuciła się na niego z wyciągniętymi rękami. Na szczęście reszta chłopaków zareagowała w oka mgnieniu. Kiedy wreszcie Diana się uspokoiła, zrelacjonowałam jej cały przebieg wydarzeń. Patrzyła się na mnie w skupieniu, po czym, o dziwo, wybuchła ogromnym śmiechem.
                                                          
*
Harry
            Byłem  zdziwiony, kiedy Vivienne opowiadała, co się wydarzyło. Robiła to z taką łatwością, jakby relacjonowała jakiś dobry film. Liam chyba naprawdę miał rację, mówiąc, że wszystko jest świetnie. Kiedy skończyła mówić, nastąpiła chwila ciszy, po czym Diana wybuchła śmiechem. Opadła mi szczęka ze zdziwienia. Wszyscy wpatrywali się w nią zaskoczeni, nawet Viv, ale po chwili na jej twarzy wykwitł promienny uśmiech. Zastanawiałem się , jakim sposobem nie odczuwa bólu przy uśmiechu, skoro jej policzek jest poraniony. Widocznie szpitalne prochy nadal działały.
- Widzę, że wszystko wyjaśniliśmy – powiedziała Diana, łapiąc oddech.
- Niekoniecznie – wtrącił się Louis, a wszyscy od razu spojrzeli się na niego ze zdziwieniem.
- Co masz na myśli ? – zapytała, podejrzliwie.
            Modliłem się w myślach, by nie wracali do kwestii spania.
- Nadal nie wiemy, gdzie wy byłyście – odpowiedział oskarżycielsko, patrząc wyzywająco w oczy Diany.
            Ona mierzyła zawzięcie Louisa spojrzeniem. Byłem pewny, że teraz zastanawia się „Czy aby na pewno on jest jej chłopakiem?”.
- To przeze mnie – odezwała się nagle Paulina – Miałam dzisiaj przesłuchanie do musicalu. Diana poszła ze mną.
            Zayn od razu się odezwał.
- Jak to ? Gdzie ? Po co ? Kiedy ? – zapytał, jakby do końca nie wiedział, o czym mowa.
            Paulina przewróciła oczami.
- Przesłuchanie do głównej roli.
- I jak, i jak ? – dopytywał się niecierpliwie, Zayn.
            Wszyscy skupili się na Paulinie, a ona skrzywiła się i milczała. Długo trzymała nas w niepewności. Nagle uśmiechnęła się promiennie.
- Było niesamowicie ! – wykrzyknęła – Kiedy stałam na scenie czułam się, jakbym nareszcie znajdowała się na swoim miejscu.
- Dostałaś rolę ? – zapytałem zdziwiony. Szczerze, Paulina nigdy, według mnie, nie odznaczała się wyjątkowymi zdolnościami teatralnymi i muzycznymi. Nigdy nie pomyślałbym, że zrobiła by coś takiego.
- Wątpisz ?! – warknął Zayn.
            Diana wybuchła przeszywającym śmiechem.
- Była niesamowita – uśmiechnęła się przerażająco do mnie – Powiedzieli, że w ciągu dwóch tygodni się odezwą.
- To jeszcze o niczym nie świadczy – mruknąłem.
- Jasne, idioto, że świadczy – wbiła we mnie wściekłe spojrzenie.
- Tobie też by się jakieś zajęcie przydało – mruknął cicho Louis, obok mnie.
- Słucham ?! – zapytała ostro.
- Nie, nic kochanie. Mówiłem tylko, że ty też byś się tam przydała – odpowiedział Louis, z szerokim uśmiechem,  a ja parsknąłem śmiechem.
            Wszyscy zaczęli dyskutować między sobą. Zauważyłem, że Vivienne zawzięcie wpatruje się w jeden punkt. Po jej twarzy można było wywnioskować, że coś jej się nie podoba. Chciałem już zapytać się, co się stało, ale oczywiście ubiegł mnie opiekuńczy Liam.
- Coś nie tak ? – zapytał. Viv nadal wpatrywała się przed siebie, zaciskając usta – Źle się czujesz ? Chcesz wrócić do szpitala ? – pokręciła głową – Więc o co chodzi ? – spojrzała się Liam’owi głęboko w oczy i powiedziała z całkowitą powagą.
- Jestem głodna.
            Liam wpatrywał się w nią zaskoczony, a cała reszta wybuchła śmiechem. Dopiero teraz zauważyłem, że wszyscy przyglądali się tej scenie, zmartwieni.
- Zaraz coś zrobię- odezwał się Liam, z uśmiechem.
- Moja krew ! – wykrzyknęła Diana, po czym rzuciła się na miejsce obok Viv i rozczochrała jej przyjaźnie włosy. Vivienne roześmiała się na cały głos. Na ten dźwięk moje serce podskoczyło do góry.
               
*
Viv
            Minął tydzień od tego pamiętnego włamania. W sumie wiele się nie wydarzyło przez ten czas. Paulina dostała główną rolę lecz zrezygnowała, gdy okazało się, że musi wyjechać na pół roku do Los Angeles. Nie chciała rozstawać się z Zayn’em. W dodatku Kate nadal się nie obudziła i nie chciała jej opuszczać. Wszyscy nalegaliśmy, by na to nie zważała, ale ona i tak stawiała na swoim. Wiedziałam, że to może być dla niej wielka szansa, wszyscy to wiedzieliśmy, ale to jej życie i ona powinna o nim decydować. W sumie gdyby się tak zastanowić, ja również nie potrafiłabym tego zrobić na jej miejscu. Za dużo bym rozmyślała o problemach tutaj.
            Wszystkie moje rany już prawie się zagoiły. Jedynie pozostała długa, czerwona szrama na policzku. Nie było najgorzej, teraz przynajmniej wyglądam, jak „kobieta walcząca ze złem”, a nie tylko „słodka dziewuszka”. Mój ojciec nadal się o mnie nie upominał, a wujostwo przestali nalegać, bym u nich pozostała. Codziennie wszyscy odwiedzaliśmy Kate, mając nadzieję, że niedługo się obudzi, w końcu zbliżały się jej urodziny.
            Leżałam rozwalona na łóżku, nudząc się niemiłosiernie.
- Ruszyłabyś się – odezwał się nagle Liam, stojąc nade mną.
- Nie mam gdzie – burknęłam, nucąc jakąś melodię pod nosem.
            Liam westchnął i zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam się rzucać i głośno śmiać. Kiedy przestał, usiadł na podłodze, koło kanapy i wpatrywał we mnie z uśmiechem.
- Co tak się lampisz ? – zapytałam, próbując złapać oddech.
- A tak sobie – odpowiedział – Może chcesz iść ze mną na spacer ? – dodał po chwili.
            Podniosłam się zaciekawiona.
- A gdzie ?
- Do parku ? – odpowiedział pytaniem.        
            Uśmiechnęłam się radośnie. Uwielbiałam to miejsce,  zawsze bawiłyśmy się tam z Kate.
- Dobra, ale ty stawiasz lody.
*
            Wędrowaliśmy po parku. Byłam wniebowzięta krajobrazem. Zbliżała się jesień, więc większość drzew była pokryta kolorowym całunem. Ścieszka była malownicza, a wokół aż było słychać tętniący życiem świat. Uwielbiałam takie miejsca. Zawsze, gdy byłam mała wymykałam się mamie i chowałam za drzewami. Potem wychodziło na to, że bawiłyśmy się w chowanego. Mama codziennie zabierała mnie na spacery po parkach, lasach. Nagle wzięło mnie na sentymenty. Zaczęłam cicho podśpiewywać piosenkę, którą mama śpiewała mi do snu.  Nagle Liam dołączył do mojego śpiewu. Zdziwiona spojrzałam się na niego, nie wiedząc, że było mnie słychać. Liam kontynuował śpiew, z szerokim uśmiechem.


“There's nothing you can do that can't be done,
 nothing you can sing that can't be sung,
 nothing you can say ...
 But you can learn how to play the game,
it's easy „
-  Świetna piosenka – powiedział Liam – Już wcześniej słyszałem, jak ją sobie podśpiewujesz.
            Uśmiechnęłam się wesoło.
- Mama mi ją zawsze śpiewała.  Uwielbiała Beatles’ów.
- Legendarny zespół – odpowiedział z uśmiechem.
            Zatrzymałam się. Odwróciłam się twarzą do słońca, zamknęłam oczy i rozłożyłam ręce. Wdychałam świeże powietrze, a promyki słońca tańczyły na mojej twarzy. Westchnęłam.
- Dawno tędy nie spacerowałam – powiedziałam, nadal napawając się wolnością – Uwielbiałam ten park !  Zawsze, kiedy byłyśmy małe, chodziłyśmy tędy z… - nagle posmutniałam. Otworzyłam oczy, opuściłam ręce i uśmiechnęłam się smutno do Liam’a – z Kate.
            Wszystkie wspólnie wspomnienia powróciły do mnie, niczym bumerang, który dawno wyrzuciłam. Wszystkie te chwile ukazywały teraz przerażającą rzeczywistość. Czułam na sobie zatroskane spojrzenia Liam’a.  Miałam już dość tego czekania. Miałam ochotę pobiec do Kate, zacząć nią potrząsać i kazać, by wreszcie przestała udawać i obudziła się. Nagle wezbrała we mnie potworna złość. Miałam ochotę płakać.
- Nie smuć się – powiedział Liam, mocno mnie przytulając. Była zaskoczona tym gestem. Nie mogłam się powstrzymać i wtuliłam się w niego mocno, roniąc parę łez. Nagle cała złość wyparowała. Liam starł kciukiem parę kropel z mojej twarzy i uśmiechnął się szeroko – Poczekaj tutaj chwilkę, to kupię ci obiecane lody – powiedział, puszczając mi oczko. Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową.
            Oparłam się o pobliskie drzewo. Czułam spokój, byłam zadziwiająco odprężona. Liam jest naprawdę zadziwiającym chłopakiem.  Przy nim nie potrafię długo się smucić. Tak bardzo się cieszę, że zakochał się w Kate.  Ona na to zasługuje.
- Cześć, jednak znowu się spotykamy – nagle odezwał się męski głos przede mną. Podniosłam na niego wzrok. Chłopak z baru.
- O… Jesteś.. ym… - zastanowiłam się chwilkę – Ryan.
- Ryder – powiedział ze skwaszoną miną – Miło, że pamiętałaś.
- Przepraszam  - powiedziałam prędko – Spotkaliśmy się tylko raz, nie mogłam cię od razu zapamiętać.
- Oczywiście. Tylko żartowałem – powiedział wesoło – Co tutaj robisz ?
- Spaceruję – odpowiedziałam z uśmiechem – Uwielbiam to miejsce, wiele tutaj przeżyłam.
            Nagle zaśmiał się przerażająco, aż podskoczyłam. Podszedł do mnie bardzo blisko. Przestraszyłam się, ale nie potrafiłam się ruszyć. Nawet nie miałam dokąd uciekać, za sobą miałam drzewo…
            Hola, dziewczyno ! Co ja sobie wyobrażam. Chyba mam jakieś fobie, po tamtym incydencie. Co niby on mógłby mi zrobić. Jestem w środku miasta, w środku dnia. Proste.
- Co ci się stało ? – zapytał, nagle zmieniając ton, jakby zatroskany, choć wydawało mi się, że słyszę nutkę kpiny. Przejechał palcami po szramie, a ja zadrżałam pod tym dotykiem.
            Szybko się uśmiechnęłam.
- To nic takiego, wypadek przy pracy.
- Ciężka ta praca, skoro rozcinasz sobie policzek o ostry odłamek szkła – uśmiechnął się kpiąco.
            Zerknęłam na niego, ale nic nie komentowałam. Nagle wydawało mi się jakoś nieprzyjemnie. Skąd on, do diabła, wiedział czym rozcięłam sobie policzek ? W jednej sekundzie naparł na mnie całym swoim ciałem i przycisnął do drzewa. Poczułam palący ból w plecach.
- Twarda z ciebie sztuka, muszę przyznać – odezwał się z szatańskim uśmieszkiem i zaczął bawić się, lewą ręką, moim niebieskim pasemkiem.
- Co ty robisz ? – zapytałam zdezorientowana.
- Moglibyśmy się razem dobrze zabawić – powiedział, olewając mnie – Załatwilibyśmy to po ludzku, ale widocznie masz inne plany. Co z twoim powrotem ? Jednak się nie udał ?
- To nie tak… - zaczęłam, gdy nagle zauważyłam coś istotnego – Ty…
            Zerknął zdziwiony w kierunku, w który, się patrzyłam. Podniósł do góry lewą dłoń i się jej przyjrzał.
- Spostrzegawcza jesteś.
- Skąd to masz ? – zapytałam z przerażeniem.
- Rany bitewne – odpowiedział.
            Oniemiałam. Nie mogłam w to uwierzyć. Jego lewa dłoń była zabandażowana. Jedyne co miałam teraz przed oczami to tamta zacięta walka.  Zebrało mi się na płacz, ale powstrzymywałam się. Musiałam być twarda.
- To byłeś ty – rzuciłam.
- 10 punktów, grasz dalej ? – zapytał, śmiejąc się  kpiąco.
- Ale dlaczego ? Przecież pomogłeś mi i Harry’emu…
- Daj spokój – mruknął, trochę rozzłoszczony – Ten idiota nie był niczego świadomy, nawet, gdy był trzeźwy. Wypił wszystko co mu dałem – nagle roześmiał się głośno – Początkowo chciałem wykorzystać jego sławę. Sam Harry Styles !Cóż to za szczęście ! Ale dostałem prezent gratisowy – złapał mnie mocno za szczękę i zaczął szeptać do ucha – Nie planowałem tego, ale kiedy weszłaś do baru – zamruczał mi  do ucha – wyglądałaś niczym anioł, aż mi serce podskoczyło i krzyknęło „Muszę ją mieć!”.
- Dopiero, co się obudziłam. Nie mogłam wyglądać lepiej niż zwykły kubeł śmieci.
- To pomyśl, jak musisz dla mnie wyglądać normalnie – zaśmiał się – Pomyśleć, że jeden głupi celebryta może sprawić taką frajdę człowiekowi.
            Rozumiem. Czyli najpierw chciał wykorzystać Harry’ego, ale tu do akcji wkraczam ja. Nadal nie trzyma się tu kupy.
- Miałem nadzieję, że jesteś bardziej bezbronną dziewczyną, ale widocznie się myliłem – poczułam muśnięcie jego ust na szyi – Nie szkodzi, wolę takie.

- Kurwa, jesteś świrem – mruknęłam. Poczułam, jak chwyta mnie za pupę i zaczyna przyciskać mnie bardziej do siebie – Pomocy ! To Wariat ! – krzyknęłam, mając nadzieję, że ktoś mnie usłyszy. Zawiodłam się. Wokół było pusto. BEZ JAJ ! Niezły wybrał sobie czas na pogawędki ze mną. Jedyną nadzieją był dla mnie Liam. 

niedziela, 2 marca 2014

8♥

CZYTASZ?
TO SKOMENTUJ!
______________________________________________________________



Harry
- Jak to jej nie ma ? – zapytałem zdziwiony.
- Normalnie – odpowiedział mi Niall – Była i zniknęła.
- Chcesz mi powiedzieć, że użyła magii ? – warknąłem.
- I to nie byle jakiej – odpowiedział Louis, udając poważnego – Bo irlandzkiej.
- Bardzo śmieszne – mruknąłem – Powiedźcie mi, co się stało.
- Prawdopodobnie – zaczął Zayn – wyskoczyła przez okno.
- Wyskoczyła ?! – zapytałem zdziwiony – Cwana sztuka. A gdzie Liam ?
- Nawet nie wiem – powiedział Lou – Od razu wybiegł. Pewnie jej szuka.
Odetchnąłem głęboko.
- Wygląda na to, że pobawimy się z nią w chowanego – powiedziałem, wstając, po czym mruknąłem – Bachor.
Nagle Lou popchnął mnie z powrotem na krzesło.
- Ty nigdzie nie idziesz – powiedział pewnie -  Jeszcze nie wydobrzała ci głowa – szturchnął mnie palcem w czoło – Poza tym musimy to zrobić szybko, zanim wrócą dziewczyny, a ty możesz nas spowalniać. Będziemy mieli przesrane jeśli dowiedzą się, co stało się Vivienne.
Racja. Diana i Paulina może i są naszymi przyjaciółkami, ale czasami potrafią nieźle człowieka przerazić. W dodatku Vivienne jest dla nich bardzo ważna, niczym młodsza siostra. Zastanawiałem się, skąd dziewczyny mają wracać, ale uznałem, że na razie to nie jest ważne, dowiem się tego później.
- Mam to gdzieś – powiedziałem nagle, wstając i wychodząc z pokoju. Chłopaki szybko zorientowali się i pobiegli za mną.
Vivienne przyprawia mnie o ból głowy. Jest jak małe dziecko, którym trzeba się zajmować…
Westchnąłem głośno.
*
Viv
Siedziałam w salonie, na kanapie. Wszystko było porozwalane, potłuczone. Na podłodze wciąż znajdowały się kawałki szkła.  Moja walka z oprawcą musiała być naprawdę zaciekła, ponieważ w ścianie można było zauważyć lekkie wgniecenie. Wszystko z poprzedniego dnia pamiętam, jak przez mgłę. Podkuliłam nogi pod brodę i rozglądałam się po całym pomieszczeniu. Jedyne co nie zostało zmasakrowane podczas bitwy to szklanka. Spoglądałam na nią, zastanawiając się skąd ona się tu wzięła. Stała naprzeciwko mnie, na stoliku, który już z pewnością nie będzie nadawał się do użytku.
Przepraszam, pani Styles.
Nagle przypomniałam sobie, skąd wzięła się ta szklanka. Przed tym całym atakiem piłam cole. Poczułam silne pragnienie, ale nie miałam siły iść do kuchni. Szybkim ruchem złapałam szklankę i wypiłam jego zawartość, czyli resztki rozgazowanego napoju. Spojrzałam się na pustą szklankę. . Była taka… prosta, zwyczajna. Nagle z kaprysu rzuciłam nią o podłogę i patrzyłam, jak rozbija się na milion drobnych kryształków.  Widok był… ładny, chyba. Nadal byłam na prochach, więc wszystko było możliwe w tym momencie.
Wstałam. W głowie mi się kręciło, a nogi bolały, jak diabli. Podeszłam do ściany z wgnieceniem, omijając odłamki szkła. Dotknęłam ją dłonią, czując wklęsłe miejsce. Z jaką siłą musiał mnie popchnąć na tą ścianę, żeby sprawić, że ściana się zniekształciła ?
Nagle zauważyłam, jak coś błyszczy pod moimi nogami. Przykucnęłam i wzięłam to w dłonie. Był to mój medalion, który dostałam od mamy, gdy byłam mała. Odruchowo dotknęłam szyi. Nawet nie zauważyłam, jak się zerwał. Miałam 8 lat, gdy go dostałam. Był w kształcie anioła. Mama, gdy mi go wręczała powiedziała: „Noś go zawsze ze sobą. To twój anioł stróż. Dzięki niemu zawszę będę z tobą.”.
Łzy popłynęły mi ciurkiem po policzku.
- Mamo – szepnęłam.
Pierwszy raz od jej śmierci naprawdę zaczęłam płakać na myśl o niej. Wcześniej byłam niewzruszona, ciągle wierzyłam, że to był sen. Wreszcie te wszystkie emocje, kłębiące  się we mnie, zostały uwolnione.  SZLAG ! Tak skupiłam się na swoim samolubnym ojcu, że zapomniałam o mamie.
- Vivienne – usłyszałam cichy głos. Pociągnęłam nosem i wytarłam go o rękaw.  Liam podszedł do mnie, a ja się w niego wtuliłam i płakałam dalej. – Wiem, że to przeżywasz – powiedział. Zdziwiłam się, że Liam domyślił się, że płakałam po mamie. Zaburczało mi cicho w brzuchu. – Wiem, że po tym co ten gnojek chciał ci…
- Gnojek ? – zapytałam zdziwiona, patrząc mu w oczy. Nie wiedziałam już o czym mówił.
- Tak, gnojek. Ten , co się tu włamał i napadł na ciebie – powiedział z wrogością.
- Aaaa… Ten. – odparłam wolno, po czym głośno się roześmiałam. Liam patrzył się na mnie zdezorientowany – To nie… - odpowiedziałam, łapiąc oddech – Już o tym zapomniałam. Serio. Jedyne czego teraz potrzebuję to jedzenie – dodałam już z powagą.
Liam po krótkiej ciszy poszedł do kuchni lecz najpierw wziął mnie na ręce i tam zaniósł, chcąc bym nie naraziła swoich gołych stóp na kontakt ze szkłem. Dżentelmen.
Siedziałam na stołku i przyglądałam  się, jak Liam tworzy dla mnie coś do jedzenia.
- Czego sobie życzysz ? – zapytał.
- Emm –zamyśliłam się. W sumie nie było to dla mnie ważne – Coś, co umiesz robić.
Skończyło się na tym, że zrobił jajecznice i przepraszał mnie potem, tłumacząc, że w lodówce nie ma nic innego. Uśmiechnęłam się wesoło.
- W porządku – powiedziałam – Nigdy nie jadłam takiej jajecznicy.
Liam spojrzał się na mnie zdziwiony.
- Ale przecież to zwykła jajecznica, bez żadnych dodatków.
- Właśnie – odpowiedziałam z pełną buzią, machając widelcem. – Tak się składa, że u mnie w domu Lorelin robiła najcudaczniejszą jajecznice, co kończyło się na tym, że wychodziłam bez śniadania.
- Lorelin ? – zapytał wesoło.
- Tak, gosposia – odpowiedziałam – Bardzo dziwna kobieta.
- Nie umie gotować ?
- Nie ! – zaprzeczyłam prędko – Wręcz przeciwnie. Gotuje wyśmienicie. Sęk w tym, że mam już dość życia w luksusie. Mój ojciec nakazał na wykwintne potrawy. Brakowało mi tam tej swojsko-rodzinnej atmosfery.
Liam roześmiał się, kręcąc z rozbawieniem głową.  W trakcie mówienia wypychałam swoją buzie jedzeniem, co sprawiło, że szybciej zjadłam.  Liam zabrał mój, już pusty, talerz i umył go.
-Świetnie – powiedział, kończąc zmywać. Wytarł mokre dłonie o spodnie – Możemy już wracać do szpitala. Wszyscy się o ciebie martwią.
Od razu posmutniałam.
- Nie chcę tam wracać – powiedziałam cicho. Liam stanął koło mnie. Nie widziałam jego twarzy, bo patrzyłam się w podłogę, ale czułam na sobie jego spojrzenie – Mogę tu zostać ? – zapytałam i spojrzałam się prosto w jego zatroskane oczy.
- Ale twoja ciocia mówiła…
- Nie obchodzi mnie to – przerwałam mu szybko – Chcę zostać tutaj i iść spać.
Liam westchnął głośno.
- No dobra – powiedział zrezygnowany, chyba nie umiał mi odmówić, bo wątpię by mu zależało na moim pozostaniu tu – Powiem tylko wszystkim, że jesteś cała.
- Hurra ! – wykrzyknęłam uradowana, szybko wstając – Idę pooglądać coś na resztkach telewizora. Będę tam na ciebie czekać ! – wykrzyknęłam  i zanim zdążyłam pobiec, Liam znów mnie podniósł i zaniósł do salonu,  ponownie powiedział, że muszę uważać na szkło. Podobało mi się, że się o mnie troszczył.

*
Harry
Wszedłem do domu razem z resztą chłopaków. Wcale nie zdziwił mnie bałagan. Liam zbierał resztki wazonu, którym dostałem w głowę. Skrzywiłem się, nagle znów czując ból na to wspomnienie. Liam spojrzał się na nas.
- Gdzie Vivienne ? – zapytał Zayn.
- Śpi w salonie – odpowiedział i wrócił do swojej pracy.
Domyśliłem się, że pewnie wiele już sprzątnął. Nagle przeraziłem się na myśl, że mama to wszystko zobaczy.
- Jak się czuje ? – dopytywał się Lou.
Liam znów spojrzał się na nas, po czym usiadł na podłodze i zaczął się śmiać, z ulgą. Patrzyliśmy się na niego zdziwieni.
- Nawet nie uwierzycie, ale jest świetnie – powiedział z lekkim uśmiechem – Boję się tylko, że udaje. To naprawdę dziwna dziewczyna.
- Bo to Vivienne – odezwała się nagle Diana, wchodząc do środka. Stanęła z założonymi rękami – Wróciłam. A teraz gadajcie co tu się wydarzyło.